Ciąża, Dolegliwości w ciąży, Zdrowie, Zdrowie i pielęgnacja
Dolegliwości trzeciego trymestru- jak sobie z nimi radzić
I mnie nie ominęło. Ciąża to piękny czas- o czym był jeden z ostatnich postów. Jednak to też okres wielu dolegliwości, które mogą być bardzo dokuczliwe i utrudniać nam normalne funkcjonowanie. Kilka słów o tym co dla mnie było problemem i w jaki sposób sobie radziłam.
Jak dla mnie, najbardziej uciążliwa, to ból kręgosłupa. Zaczął się on w okolicy siódmego miesiąca, kiedy nagle maluszek znacznie zwiększył swoją wagę. W moim przypadku doszedł jeszcze spory biust, który powiększył mi się kilkukrotnie, a więc też waży nie mało. Właściwie ból był tak dokuczliwy, że nie byłam w stanie siedzieć dłużej niż pięć minut. Oczywiście pojawił się problem z prowadzeniem samochodu, czy nawet zniesieniem dłuższej podróży w roli pasażera. Pozycja jaką przyjmowałam- była zdecydowanie półleżąca. Wizyty gości, wyjazdy do znajomych, stały się bardzo utrudnione. Po prostu mogłam jedynie chodzić, bądź leżeć. Jak sobie radziłam? Od teściowej, na czas ciąży, dostałam dmuchaną, gumową piłkę (dziękuję!)
(początkowo służyła mi głównie do ćwiczeń). W okresie trzeciego trymestru była po prostu moją pufą. Pozycja jaką wymusza piłka, odpręża ciało, co niweluje dolegliwości bólowe.
W kryzysowych sytuacjach, kiedy ból był nie do zniesienia, również mi bardzo pomagała. Wówczas przyjmowałam następującą pozycję:
Dosłownie minuta wystarczała aby ból minął. Pozycja ta niezwykle odpręża, relaksuje. Naprawdę polecam.
Kolejną kwestią jest basen. Początkowo bałam się chodzić często, ze względu na infekcje. Dopiero ginekolog uświadomił mi, że pływanie dwa razy w tygodniu przyniesie efekt. A infekcją mam się nie przejmować, gdyż na tym etapie ciąży w żaden sposób nie zaszkodzi to dziecku. Basen pomógł bardzo. Jak wchodziłam do wody, czułam się jak nowo narodzona. Cały ciężar, który obciąża kręgosłup- stawał się nieodczuwalny. Pływanie nie sprawiał mi żadnego problemu. Każdy styl był dobry. Masowałam też plecy przy biczach wodnych, co dodatkowo przynosiło ulgę.
Od chwili powiększania się brzuszka, dokuczał mi też problem ze snem. Nie tyle z samym zasypianiem, co ciągłym budzeniem się w nocy. Szukaniem dobrej pozycji (bardzo trudno ułożyć się tak, aby było nam wygodnie). I tu sprawdziła się długa poduszka. Moja- to nie profesjonalna dla kobiet w ciąży, a zrobiona z poszewki (którą dostałam- dziękuję Aniu!!) i kołdry. Wygląda tak:
Częściowo podkładałam ją pod głowę i kręgosłup, dalej pomiędzy nogi. Kiedy jej nie miałam, zwijałam kołdrę, z czego mąż był bardzo niezadowolony nad ranem 😉
Na szczęście nie dotyczył mnie problem zgagi i zaparć. Wiem, że niektóre przyszłe mamy próbują wszystkiego. Ja, jako zawodowa farmaceutka, nie sięgnęłabym po leki. Nie ma badań na kobietach w ciąży, nie wiadomo więc do końca jak mają wpływ na płód. W teorii można stosować Rennie (na zgagę) i Dulcobis (na zaparcia). Gdybym ja miała te dolegliwości, próbowałabym alkalizować treść żołądkową mlekiem. Pomaga też banan. Do diety dołożyłabym spore ilości błonnika, siemię lniane i duuuuużo wody. Powinno pomóc.
A jakie są wasze ciążowe dolegliwości? Piszcie jak sobie z nimi radzicie 🙂
ania
3 września 2018 at 12:12ciekawy bardzo artykuł i pomocny
Anika
22 października 2016 at 11:38Ja też miałam troszkę problemów z zaparciami, i też używam tych czopków doraźnie i uważam, że są bardzo skuteczne i szybkie w działaniu
Mimoza
19 października 2016 at 11:22Te czopki to wybawienie 🙂 Bardzo i pomagają. Mam nadzieję że po porodzie zaparcia miną, że to tylko taka ciążowa przypadłość.
Izabela
19 października 2016 at 13:06Po porodzie z pewnością wszystko się unormuje. Zaparcia to typowa dolegliwość kobiet ciężarnych. Nie można też ich bagatelizować, a czopki są bezpieczne i szybko przynoszą ulgę. Pozdrawiam !
miśka
12 kwietnia 2016 at 14:22U mnie największym problemem były zaparcia, zgaga była ale już tuż przed samym porodem więc jej nie odczułam praktycznie, na zaparcia poza dicopegiem junior w podbramkowej sytuacji sprawdzały się rodzynki, słonecznik i siemię, po śliwkach miałam wzdęcia więc nie polecam. Pod koniec ciąży miałam też koszmarny ucisk na pęcherz, sikałam dosłownie co chwilę( tzn usiłowałam bo to było tylko kilka kropel bo ile można! 😀 )
Reszta była do zniesienia i wspominam ciążę nawet dobrze mimo wszystko. Nigdy nie miałam więcej energii.
Ninka
25 grudnia 2015 at 22:23Ból kregoslupa byl i dla mnie najgorszy, tez mialam pilke a spala na takim mega worku sako, ten taki z tym styropianowym wypelnieniem, jedynie na tym zdolalam sie ulozyc wygodnie. Co do zgagi, to tez mialam niestety, zaparcia tez, na zgage nie pomagalo mi nic, za to na zaparcia ginekolog zalecil czopki evaqu
Alicja
30 września 2016 at 12:31Czopki? A one sa na recepte?
Izabela
30 września 2016 at 21:59bez recepty, więcej o nich TUTAJ
kamila
25 grudnia 2015 at 10:45również miałam ogromny problem z zaparciami gdy byłam w ciazy, pomogly czopki eva/qu ktore polecil mi ginekolog
Kasia
26 listopada 2015 at 17:06Praktycznie wszystkie dolegliwości, które wymieniłaś towarzyszą mi od jakiegoś czasu. Jestem w 37 tc i teraz najbardziej daje się we znaki opuchlizna (łydki i dłonie – palce jak parówki), ale leżenie z nogami w górze i moczopędny napar z natki pietruszki pomaga w usunięciu nadmiaru wody 🙂 zgaga bywa straszna, ale z własnego doświadczenia wiem, że Rennie jest bardzo pomocne, mleko nie zdawało u mnie egzaminu 🙁 mój mały rośnie tak szybko, że sama za Nim nie nadążam – moja skóra podobnie, stąd też rozstępy, kolejna ZMORA. Oby wszystkie balsamy kremiki i oliwki się spisały 🙂 Nie zmienia to oczywiście faktu, że jestem mega szczęśliwą przyszłą mamą! Pozdrawiam!
Izabela
26 listopada 2015 at 17:19Na szczęście u mnie problemu z większą opuchlizną nie ma (ale obrączki i tak nie włożę). Wydaje mi się, że tutaj rolę odgrywa genetyka. Co do Rennie- w przypadku silnej zgagi konieczne jest zastosowanie preparatu alkalizującego, aby ochronić śluzówkę. Nie leczona nadkwasota może nieść za sobą poważne konsekwencje, włącznie z nadżerkami przełyku. Co do rozstępów- nie mam ani jednego! Pisałam o kosmetykach które stosuję TUTAJ i TUTAJ . Obawiam się, że oliwka to zdecydowanie za mało. Smaruj kilka razy dziennie, aby nie pojawiały się następne. Pozdrawiam serdecznie:)