LIFESTYLE, Rossmann- moje wybory
Moje odkrycia prosto z drogerii Rossmann cz. 6
Zbliża się wiosna (ahh tak się cieszę bo ciągłe siedzenie wieczorami w domu z dwulatkiem to dla mnie krok do depresji). Początek marca to dobry czas by zadbać o cerę i kondycję skóry. Przygotować ją na pierwsze dni lata i… coraz bardziej skąpe ubrania (mam tu na myśli np. odkryte stopy i pięty ;)). Mam więc zestawienie moich ostatnich rossmanowych specyfików, który to bardziej lub mniej mnie zaskoczyły. Część z nich pojawiła się już wcześniej na Instagramie, jednak mimo to postanowiłam zrobić wiosenne zestawienie.
SINSKIN, Must.Have, paleta 16 cieni, cold nude. To odcienie beżu, brązu, różu, wrzosu, fioletu, granatu, zieleni i czerni. Idealne na co dzień oraz do wykonania wieczornego smoky eyes. Cienie mają kremowo-pudrową konsystencję. Łatwo się je nakłada pędzelkiem, nie osypują się i co bardzo ważne- są trwałe. Nawet po kilku godzinach makijaż wciąż wygląda dobrze i nie ma efektu rolowania (kumulacji kosmetyku w miejscach zagłębieniach powieki). Nasycenie zależy w dużym stopniu od ilości aplikowanych warstw (dwukrotne nałożenie pozwala uzyskać nawet bardzo intensywny kolor- efekt ten widać na mojej dłoni na powyższym zdjęciu). Ja wybrałam chłodne odcienie bo to właśnie w nich najlepiej się czuję niezależnie od pory roku (jest też wersja ciepłych kolorów). Paleta dostępna TUTAJ
Isana, Eye Lash, serum do rzęs. Stosowałam już wiele produktów tego typu i efekty były różne. Tutaj efekty SĄ jednak nie byłam aż tak zdyscyplinowana by nakładać kosmetyk rano i wieczorem (aplikowałam jedynie raz dziennie). Rzęsy są dłuższe, lepiej się rozdzielają i łatwiej nałożyć na nie maskarę. Serum jest bardzo wydajne (mam wrażenie wręcz, że się nie kończy) i ma wyjątkowo szeroki pędzelek. Kosmetyk nakładamy więc częściowo na powiekę, a nie jedynie na nasadę rzęs. Serum dostępne TUTAJ.
Isana, pianka pod prysznic, Rose Dream/Lemon Taste. To fantastyczny kosmetyk, zamiennik klasycznego żelu. Aksamitnie miękka i delikatna konsystencja pianki, która to rozpływa się w dłoniach i na skórze ciała. Dobrze myje, pozostawia skórę nawilżoną i świetnie nadaje się do….golenia. Jako brunetka depiluję się codziennie, a pianka bardzo ułatwia i przyspiesza sprawę. Do tego pięknie i subtelnie pachnie. Najbardziej podoba mi się pianka cytrynowa, której woń przypomina mi przygotowywaną w dzieciństwie przez babcię leguminę. Pianki polecam i wiem, że zostaną z nami na dłużej. Znajdziecie je TUTAJ i TUTAJ
Isana, Almond Dream, krem i maska do rąk 2w1 z olejkiem migdałowym i masłem shea. W związku z faktem, że kilkadziesiąt razy dziennie myję ręce moja skóra jest w bardzo złej kondycji. Obecnie mam wrażenie, że kremy do rąk w tej sytuacji to już wręcz uzależnienie i absolutna konieczność. Krem Isana Almond Dream to z pewnością ukojenie i regeneracja. Dłonie są nawilżone, aksamitne i pięknie pachną. Efekt jest natychmiastowy i utrzymuje się do kolejnego mycia skóry. Dostępny jest TUTAJ.
Fusswohl, intensywny krem do stóp, sól morska oraz ekstrakt z limonki. Dla mnie najważniejszy składnik w tym kosmetyku to mocznik, którego jest aż 10 %. To właśnie on odpowiada za nawilżenie i odnowę zrogowaciałej skóry pięt. Krem to absolutny must have przed założeniem japonek i romantycznych sandałków (spękane i sypiące się pięty zepsują cały efekt). Dodatkowo receptura kremu została wzbogacona w ekstrakt z limonki, wosk pszczeli i glicerynę. Wszystkie te składniki dają natychmiastowy efekt. Ja jestem na za! Dostępny TUTAJ .
Alterra, olejek do ciała. To cudowny eliksir, który ukoi nawet najbardziej zniszczoną skórę. Do tego nada jej przepiękny zapach na wiele godzin. Ja przepadłam. Stosuję po kąpieli, wówczas wiem, że cały kolejny dzień mogę cieszyć się jedwabiście miękką i nawilżoną skórą. Olejek to dla mnie też swego rodzaju afrodyzjak- stosuję zaraz przed pójściem spać i cieszę, kiedy mąż docenia mój piękny zapach. Niby takie nic, a jednak tak wiele… Olejek znajdziecie TUTAJ
Leave a Reply