Problemy małego brzuszka. KONKURS

Dziecko, Wyprawka, Zdrowie i pielęgnacja

Problemy małego brzuszka. KONKURS

Kłopoty z brzuszkiem są częstą przyczyną płaczu niemowląt.  Pojawiają się już u trzytygodniowych maluszków i trwają nawet kilka miesięcy.  Ból i dyskomfort to dla nich oznaka zagrożenia. Dla rodziców- niezwykle stresujący okres. Staramy się zrobić wszystko, aby ukoić ból i uspokoić maleństwo. Zacząć należy od znalezienia przyczyny problemu i maksymalnie go zniwelować. Nie zawsze się to udaje, jednak często możemy znacznie zmniejszyć nasilenie tych przykrych dolegliwości.

Jako przyczynę bólu, najczęściej podejrzewamy kolkę. Jednak wrzucanie wszystkich objawów  w jeden worek nie zawsze jest słuszne. Owszem, kolka to główna z przyczyn, inne z nich to refluks, problemy z wypróżnianiem,  nietolerancja niektórych składników pokarmowych w diecie mamy. Jak więc prawidłowo zdiagnozować problem? Skąd mamy wiedzieć co przyniesie ulgę małym brzuszkom? Często jest to bardzo trudne.  Idealnej metody nie ma, konieczne są konsultacje specjalistów. Co możemy zrobić sami? Zapobiegać nadmiernemu łykaniu powietrza podczas jedzenie oraz przestrzegać diety matki karmiącej.

My, przetestowaliśmy już chyba wszystkie polecane metody mające ukoić kolkę. Masaże na przemian z ciepłą kąpielą, kropelki (włącznie z zachwalanym Sab Simplex), ciepłe okłady,  dźwięk suszarki, bujanie i noszenie. Owszem, niektóre z nich pomagały. Bo przecież trzeba utulić, aby dziecko z cierpieniem nie było samo. A prawdziwie pomóc możemy dopiero wtedy, gdy boli mniej. Najskuteczniejsze dla nas to pozycja na brzuszek, a pod maluszka wsuwamy ciepły kompres. Synek wtedy i tak popłakuje, jednak znacznie mniej intensywnie. Skoro prawidłowo postawiona diagnoza, to klucz do sukcesu- wybraliśmy się więc do kilku lekarzy.  Niestety, nie każdy z nich potrafił określić przyczynę. Okazuje się, że w brzuszkowych problemach trzeba zwrócić uwagę nie tylko na pracę układu pokarmowego ale też obejrzeć całe ciałko maluszka. Zmiany na twarzy to nie zawsze trądzik niemowlęcy, a niewielkie krosteczki na ramionach, wręcz niewidoczne, a jedynie wyczuwalne pod dłonią, mogą świadczyć o nietolerancji pewnych składników. Tak było w naszym przypadku. Kolka stanowiła efekt końcowy problemu. Diagnoza- alergia pokarmowa. Przyczyną były więc składniki mojej diety. Dlatego też, Janek pijąc z piersi płakał i kopał nóżkami, ssał niespokojnie, co tylko dodatkowo potęgowało kolkę. Teraz mam i na to sposób- odciągam pokarm i podaję z antykolkowej butelki.

Karmienie butelką

butelka haberman

butelka haberman

Obecnie kolka jest już znacznie mniej dokuczliwa, aczkolwiek dolegliwości małego brzuszka nadal występują. Niestety nie jestem w stanie wyeliminować z diety absolutnie wszystkiego, co synkowi może szkodzić. Czasem po prostu nie miałam świadomości, że wędlina może zawierać białko jaja kurzego. Jednak po modyfikacji i dokładnej analizie wszystkiego co jem w ciągu dnia, Janka skóra stała się gładka, pozbawiona nierówności. Cały czas staramy się niwelować wszystkie czynniki mogące mieć wpływ na nasilenie bólu i uważam, że jest to najlepsze rozwiązanie. Teraz na twarzy Janka częściej pojawia się uśmiech.

Synek moje mleko pije z butelki antykolkowej Haberman, a do piersi przystawiam tylko wtedy, kiedy jest spokojny i wyciszony.

W czym tkwi sekret butelki Haberman?

Butelka ta posiada specjalny system, który sprawia, że dziecko nie łyka powietrza. Mleko płynie wolno, dokładnie tak jak z piersi. Synek nie ma więc problemu ze ssaniem przy karmieniu naprzemiennym.

butelka haberman

„W przeciwieństwie do innych butelek, w butelce Haberman smoczek tworzy odrębną komorę, która pozostaje szczelnie wypełniona pokarmem przez cały czas w trakcie karmienia. Powietrze zostaje wypchnięte do butelki, nie miesza się z pokarmem, który dziecko pobiera ze smoczka”. Taki system niweluje nadmiar gazów w jelitach.

Smoczek napełnia się sam w trakcie karmienia, a kiedy maluch potrzebuje chwili przerwy, nadal pozostaje cały czas wypełniony mleczkiem.

Section-3-transparent-bottle-print_mniejsza_odbita_przycieta butelka_przekroje

butelka_haberman_punkty_wyrozniajace

Ta butelka to opatentowany produkt polskiej marki Canpol babies. Drogie mamy- mamy się więc czym chwalić. Chcecie dowiedzieć się jeszcze więcej? Zajrzyjcie na stronę Canpol babies. Tam znajdziecie też specjalny film o butelce Haberman.

mama i dziecko

butelka haberman

karmienie butelką

uśmiechnięte dziecko

Najedzony Janek


 

Dzięki uprzejmości firmy Canpol Babies, mam dla Was do wygrania 10 butelek Haberman.

butelka-z-mlekiem-1

Wystarczy, że:

  1. Polubisz Canpol babies i Homeandbaby na Facebooku
  2. W komentarzu pod tym postem napiszesz o swoich obawach/trudnościach pierwszych tygodni macierzyństwa.

Konkurs skierowanych dla pań spodziewających się maluszka oraz dla mam dzieci w wieku do 6 miesięcy.

Konkurs trwa do 1 marca. Ogłoszenie wyników najpóźniej 3 marca.

WYNIKI KONKURSU:

Bardzo Wam dziękuję za tak osobiste komentarze. Każda młoda mama ma inne ale jak bardzo bolesne i trudne problemy. Trzymam kciuki za Wasze maleństwa i wierzę, że znajdziecie złoty środek. Niestety mogę przyznać tylko 10 butelek. Otrzymują je te mamy, które najlepiej wywiązały się z zadania konkursowego:

  1. KAMILA_
  2. angela
  3. KiKa
  4. Gosia
  5. Weronika
  6. justyna
  7. Izabela Borusńska
  8. Justyna Potomska
  9. Justyna SŁoboda
  10. Małgorzata Gromek

Na adres iza@homeandbaby.pl wyślijcie proszę swój adres i telefon dla kuriera. Gratuluję!

 

98 komentarzy

  1. Saszka

    1 marca 2016 at 08:45

    Wyprawka niemal cała gotowa, szkoła rodzenia zaliczona, tylko butelka jeszcze nie kupiona. Wierzymy w siebie jako rodziców, pieluszek się nie boimy, ale przed kolką trochę tchórzymy. Boimy się, że kolka nie da łatwo za wygraną, dlatego butelka byłaby dla nas wygraną wymarzoną i niesłychaną 🙂
    A tak na serio poza kolkami boję się jeszcze płaczu, którego nie zrozumiem. Płaczu, który pojawi się po jedzeniu, zmianie pieluszki i przytulenie. Kiedy wydawałoby się, że wszystko jest ok, a jednak maluszek będzie marudził, a ja nie będę miała pojęcia, jak go uspokoić.
    W internecie i wśród znajomych można znaleźć mnóstwo dobrych rad, ale nie chcę testować na synku eksperymentalnych sposobów. To, co pomogło innym dzieciom, niekoniecznie pomoże Wojtkowi. Obawiam się, czy moja intuicja matki pomoże mi zawsze znaleźć odpowiedź na trudne wyzwania macierzyństwa 🙂

  2. ala

    29 lutego 2016 at 15:09

    Zanim urodziłam miałam milion obaw. Czy będę umiała takie maleństwo wziąć na ręce? Przebrać, przewinąć. Czy będę miała pokarm aby karmić piersią? Czy poznam się kiedy go coś boli i skąd będę wiedziałą co to jest? Głowa pękała mi od stresujących pytań, które codziennie do niej napływały. Miesiąc temu urodziłam i większość z tych obaw nie potwierdziła się, wiedziałam co robić i jak robić, aby maluszkowi było dobrze 🙂
    Ale.. zawsze musi być jakieś ale. Nadszedł czas kolek, czas trudny, stresujący. Człowiek nie wie jak pomóc własnemu dziecku i ta świadomość dobija.. Zaraz za kolkami pojawiły się problemy brzuszkowe, problemy z kupkami. W następstwie odparzona pupcia i problemy pielęgnacyjne. A ja zamiast cieszyć się macierzyństwem z uporem maniaka zapisuję wszystko co zjadłam i całymi dniami analizuję ta listę. Taki już los matki, wieczne zmartwienia o brzdąca.

  3. Justyna Potomska

    24 lutego 2016 at 23:18

    Po urodzeniu córeczki (3 miesiące temu) miałam drobne problemy pielęgnacyjne (wynikające z braku doświadczenia i niewiedzy).
    Pielęgnacji niemowlaka uczyłam się na własnym dziecku, więc zdarzało mi się czasem popełniać błędy.
    Najpierw wystąpiły problemy z potówkami, ale dzięki broszurom ze szpitala, poradziłam sobie z nimi szybko – pomogła kąpiel w wodzie z krochmalem.
    Ale już pielęgnacja pępka, przysporzyła mi wielu zmartwień i niestety, wskazówki z gazetki nie pomogły.
    Czyszcząc pępek starałam się być bardzo delikatna – żeby go nie oderwać i żeby nie sprawić dziecku bólu.
    Moja nadmierna ostrożność spowodowała, że pępek był opatrywany niewłaściwie i niedokładnie, a jego odpadnięcie się przedłużało.
    I wtedy z nieba spadła mi pielęgniarka środowiskowa. Okazała się ona skarbnicą wiedzy i wielu pomocnych informacji.
    Pokazała mi wreszcie jak prawidłowo dbać o pępuszek córeczki. Jej instrukcje były jasne i zrozumiałe – krok po kroku mówiła, co trzeba robić i od razu mi to pokazywała.
    Po jej wizycie i kilku dniach, już poprawnej pielęgnacji pępka (za pomocą patyczków do uszu, zamiast wacików), kikut wreszcie odpadł.

    Poza tym karmiłam piersią (nadal zresztą karmię), więc obawiałam się, żebym przypadkiem nierozważnie, nie zjadła lub nie wypiła czegoś, co mogłoby zaszkodzić mojemu maleństwu. Nie chciałam narażać je niepotrzebnie na przykre dolegliwości, wyedukowałam się więc w tej kwestii tak, że mogłabym chyba udzielać rad innym mamom karmiącym;)

    Oczywiście miewałam również obawy dotyczące ubierania, przewijania i kąpieli takiej małej kruszynki, bałam się, żebym nie wyrządziła dziecku jakiejś krzywdy – jednak jak to mówią „nie taki diabeł straszny, jak go malują”:) Akurat w tych przypadkach wrodzona delikatność, dbałość, ostrożność, miłość i instynkt macierzyński dały o sobie znać i od razu wiedziałam, że nie ma takiej możliwości, żebym skrzywdziła swoje dziecko!

  4. Justyna SŁoboda

    24 lutego 2016 at 12:59

    Początkowe oraz zarazem pierwsze objawy jakie Nie będę ściemniać, pierwsze chwile macierzyństwa okazały się dla mnie ciężkie, nawet bardzo ciężkie. Na szczęście wiem dobrze, że nie jestem jedyna i spotkałam się nawet ze stwierdzeniami, że „gdyby ludzie zdawali sobie sprawę jak trudne jest rodzicielstwo zanim zdecydują się na dziecko, ludzkość by nie przetrwała” 😉 Myślę, że coraz więcej matek znajduje odwagę, żeby mówić o tym głośno. Pamiętacie felieton Agnieszki Chylińskiej, „macierzyństwo to ściema”? Dla mnie to idealny przykład traumatycznego początku, szczególnie biorąc pod uwagę, że dzisiaj jest szczęśliwą matką trojga i pisze książki dla dzieci. Mimo, że moje przeżycia nie kwalifikują się do aż takiego poziomu horroru, ta przemiana zdecydowanie podnosi na duchu 🙂

    Baby blues? Czasem pewnie tak, ale jest on w zasadzie wynalazkiem XX wieku i sądzę, że jego przyczyna tkwi w czym więcej niż tylko w epickim zjeździe hormonalnym. Wydaje mi się, że wynika to przede wszystkim z tego, że świeżo upieczeni rodzice zostają z tym wszystkim po prostu zupełnie sami. Przyjeżdżają ze szpitala, pochylają się nad łóżeczkiem i patrzą po sobie z niemym pytaniem w oczach – „co dalej”? A pomoc w zasadzie znikąd nie nadchodzi. Potem zwykle po dwóch tygodniach ojcowskiego tata dziecioła wraca do pracy, a matka zostaje sama. Pomoc nadal nie nadjeżdża na sygnale.

    Wszystko to jest w ogromnym stopniu winą nuklearnego modelu rodziny. W kulturach plemiennych opiekę nad matką i noworodkiem sprawowała cała grupa kobiet, a świeżo upieczoną matkę zwalniano ze wszystkich obowiązków. Miała czas i wsparcie, by wejść w nową rolę. Przygotowanie i pomoc, których nie zapewni żadna szkoła rodzenia.
    W Chinach z kolei do dzisiaj kultywowany jest zwyczaj „wysiadywania miesiąca”, w czasie którego matka w zasadzie tylko odpoczywa, a domem zajmuje się rodzina. Prawdę mówiąc, na chińską matkę nakłada się w tym czasie cały szereg zakazów, wśród których moim faworytem jest zakaz mycia ciała przez ten cały miesiąc (wolno obmywać się wilgotną szmatką! wow, szaleństwo!)… więc ja chyba jednak podziękuję za takie „wysiadywanie”. Co by jednak nie mówić, idea jest słuszna.
    Właściwie nie trzeba nawet tak daleko szukać. Przecież jeszcze nie tak dawno temu, kiedy na polskiej wsi rodziło się dziecko, z okolicy zbiegały się wszystkie kumy, żeby pomóc nowej matce; przynieść jej obiad i dobra radę. Podejrzewam, że te dobre rady i chęci pewnie jak zwykle wybrukowały spory kawałek piekła, ale w gruncie rzeczy również ogromnie ułatwiły początki macierzyństwa.

    Co mamy dzisiaj? Położną środowiskową, która wpadnie cztery razy, wypije herbatę (tak, moi drodzy, w dobrym tonie leży, żeby zakopana po pachy w tetrze matka tygodniowego noworodka, w której podkrążonych oczach tli się pewne szaleństwo, ugościła wizytującą położną herbatą), odhaczy kilka tabelek.. i na tym się w zasadzie kończy profesjonalna pomoc. Chyba że zapłacimy niemałą kasę za doradztwo laktacyjne z dostawą na wynos, czyli z wizytą domową. Osobiście skorzystałam jedynie z porady telefonicznej (gratis), bo kiedy temperatura wynosiła poniżej -15° i zamarzały mi gile w nosie, bezpłatna wizyta w poradni laktacyjnej z pięciodniowym Dzieciołem nie wydała mi się jednak pomysłem mojego życia. Przy takich temperaturach poddał się nawet Brodaty Ojciec ze swoimi teoriami o spartańskim chowie 😉

    Dziś możemy polegać już w zasadzie tylko na naszych matkach (które zwykle zdążyły już, na swoje wielkie szczęście, zapomnieć o urokach nieprzespanych nocy) i przyjaciółkach (do których aż głupio się zwracać, kiedy mają własny cyrk na kółkach). W naszym przypadku żadna z babć nie mieszka zresztą w odległości rzutu beretem – po ich pomoc musielibyśmy przebyć 150 lub 300 kilometrów. Stwierdziłam więc, że sama jednak szybciej zmienię pieluszkę niż do nich dojadę. Swoją drogą, myślę że ten problem dzieli dziś większość warszawskich słoików.
    Pozostają jeszcze poradniki książkowe i internet, ale w tym ostatnim przypadku naprawdę trudno o rzetelne źródła. Osobiście nawet nie gugluję przypadłości dziecięcych, bo inaczej bym chyba co noc wyrywała sobie włosy z głowy w rozpaczy. Poza tym obydwie formy są jednak dość odhumanizowane.

    Podejrzewam, że nie jest rzadkością, żeby kobieta wracająca z niemowlakiem ze szpitala do domu jeszcze tego samego dnia w poczuciu obowiązku zabierała się za sprzątanie albo gotowanie obiadu. Czuję się szczęściarą, bo Brodaty Ojciec posprzątał mieszkanie przed moim powrotem na błysk, a kiedy wróciliśmy ze szpitala, pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, było zamówienie pizzy. Po dwóch tygodniach delektowania się szpitalnym jedzeniem ta pizza smakowała niebiańsko. Zapamiętam ją do końca życia, nie żartuję.

    Jednak w następnych dniach rzeczywistość zwaliła się na mnie niczym kowadło na Kojota ze Strusia Pędziwiatra. Miałam wrażenie, że przez 24 godziny na dobę non stop siedzę tylko z dzieckiem przy piersi i jestem uwiązana do kanapy (w dzień) i krawędzi łóżka (w nocy). W międzyczasie mieszkanie nie robiło się wcale czystsze, a do tego wszystkiego parę dni po porodzie wypadł mi akurat deadline na oddanie korekty tłumaczenia książki. Funkcjonowałam jak zombie i nauczyłam się automatycznego przewijania dziecka w nocy z zamkniętymi oczami.

    Usłyszałam wtedy od znajomych „Spokojnie, pierwszy miesiąc jest stosunkowo najtrudniejszy, a w tym wszystkim pierwszy tydzień jest najgorszy.” I tak faktycznie było. Po pierwszym tygodniu każdy kolejny dzień był już łatwiejszy, a po miesiącu faktycznie miałam już wrażenie, że mam to wszystko pod jako taką kontrolą.

    Teraz już, kiedy oswoiłam nową rzeczywistość, nauczyłam się też ogromnie cieszyć macierzyństwem i na te pierwsze, trudne chwile patrzę z dystansem (i pewną zgrozą). Nadal jednak zdarzają się takie dni, kiedy chciałabym żyć w świecie fantasy i móc rzucić na Dziecioła czar „słowo mocy: cisza”.

    1. Izabela

      24 lutego 2016 at 16:26

      Bardzo dziękuję za tak osobistą, wyczerpującą, a przy tym rzetelną i piękną opinię. Rozumiem, że również grasz o buteleczkę?

  5. Ewelina Paszenda

    23 lutego 2016 at 23:49

    Wreszcie nadeszła długo wyczekiwana pora gdy wkoncu zostałam mamą. Mojej radości nie było końca. Lecz po miesiącu gdy niestety skończył mi się pokarm i musieliśmy przejść na mleko modyfikowane rozpoczął się prawdziwy horror. Ilu już butelek nie wypróbowaliśmy, sposobu na ból brzuszka. Ojj tego nawet nie można zliczyć. Prawdziwym koszmarek okazało się samo picie z butelki. Wszystkie smoczki “0” wydawały się za wielkie da naszej malutkiej córeczki. Mleczko leciało z nich jak z kranu i córeczka co chwilę się dusiła. A ja ciągle się modliłam by piła spokojnie i by nic się nie stało. Na starcie postawiliśmy na butelki tommee tippee które u nas jakoś nie zdały egzaminu na szóstkę. Szukaliśmy dalej i natrafiliśmy na firmę lovi. Ta okazała się troszkę lepsza pod względem smoczków. Córeczka nie dławiła się tak często. Natomiast piła tak łapczywie, że miałam wrażenie że częściej boli ją brzuszek. Zwijała się w kłębek, popłakiwała i prężyła się. Nie mając w domu nic na kolki bo przeciez zakładałam że dziewczynkom się nie zdążają nieraz z pomocą przychodziła babcia, która starą sprawdzoną metodą prasowała pieluszki i przypadała wnusi na brzuszek. By ulżyć córce zaczęliśmy poszukiwać innych butelek – lepszych. Jesteśmy na etapie nuka i avent. Nie potrafię się o nich jeszcze wypowiedzieć bo stosujemy je parę dni. Nikt jeszcze nie zaproponował mi natomiast butelek polecanych przez Państwa. Myślę, że jesteśmy żywym przykładem że warto by trafiły do nas i zostały przez nas wypróbowane i jak najbardziej pokochane. Przecież żadna kochająca matka nie chce patrzeć na krzywdę swojego dziecka a mnie się akurat serce kroi gdy słyszę płacz swoje córki
    Ewelina Paszenda
    Mail: ewka740@buziaczek.pl

    Profil Facebook
    https://m.facebook.com/?_rdr#!/ewelina.paszenda.9?ref=bookmarks

  6. Izabela Borusńska

    23 lutego 2016 at 19:08

    Już niedługo prawdziwą mamusią zostanę
    Gdy małego Maciusia w swoje objęcia dostanę
    Obdarzę go całą swoją miłością
    A on mnie w zamian swoją radością
    I będziemy każdego dnia mieli wiele zabawy
    Lecz teraz już towarzyszą mi pewne obawy
    Jak to będzie? Czy radę sobie dam?
    Czy egzamin na dobrą mamę zdam?
    Czy teściowa wtrącać się będzie?
    Czy uznanie w jej oczach zdobędę?
    Czy synek mój będzie najedzony?
    I czy jego brzuszek będzie zadowolony?
    Czy będę wiedzieć jak wziąć na ręce?
    I czy jakiegoś numeru nie wykręcę?
    Nie wiem czy dość się już naczytałam
    I czy przewijać będę umiała
    Jak przebrać takie maleństwo
    Wiem, że moje myśli to szaleństwo
    Mam nadzieję, że gdy go zobaczę
    To na pewno ze szczęścia się rozpłaczę
    Pełno myśli kłębi się w mej głowie
    I wyraża się to w mojej mowie
    Z mężem nieustannie rozmawiam
    Lecz nadal się obawiam
    Czy mój synek szczęśliwy będzie?
    I bez jego łez się obędzie?
    By mały w nocy spał
    i mleka ode mnie z piersi dużo miał
    Bym w czasie kąpieli uszka nie zalała
    I malutkie ubranko dobrze zakładała
    Chcę być najlepszą z mam
    Jakich tylko znam.

  7. Małgorzata Maron

    23 lutego 2016 at 13:25

    Mimo, że to moja trzecia ciąża obawy są zawsze. Obecnie jestem w 32 tygodniu. Mam już 4 i 2 letnich chłopców, teraz będzie córka 🙂 Boję się czy sobie poradzę z trójką dzieci, wiem, że pierwsze tygodnie będą ciężkie w odnalezieniu się w nowej sytuacji, dodatkowo będę po cc osłabiona i obolala. O kolki balam się u każdego dziecka i teraz też się obawiam, zwłaszcza, że jako mama muszę funkcjonować w ciągu dnia dla pozostałych dzieci ( mamy nie biorą zwolnienia ). Myślę jednak, że największa obawą jest u mnie akceptacja dzidziusia przez mlodszego brata. Starszy już rozumie i bardzo się cieszy. Pamietam jednak jak przeżywał jak wróciłam poprzednio ze szpitala. Nie był placzliwym dzieckiem, a tu nagle o wszystko plakal, mialam wyrzuty, ze spędzam z nim za malo czasu, choc starałam się jak moglam :/ Mam dużą nadzieję, że nie będę miała problemu z karmieniem córki, bo to jednak daje dużo spokoju psychicznego, kiedy mozesz wykarmic własne dziecko. Będę się starała jak tylko mogę, by uniknąć kolek, ale wiadomo, że brzuszek maluszka może różnie reagowac, gazy i wzdęcia oby nas ominely. Dla spokoju rodziny i spokojnego snu maluszka walczymy o butelkę. Nie lubię jak dziecko się męczy, takie maleńkie, bezbronne…

  8. Marta

    22 lutego 2016 at 21:25

    Obawiam się samotności, baby blues, kolek i braku kupek. Najbardziej jednak boję się, że nie dam rady pogodzić bycia mamą rocznej dziewczynki i maluszka. Ale nie będę się poddawała i będę walczyła każdego dnia! 😉 bo warto i mam dla kogo

  9. Dawid Paszenda

    22 lutego 2016 at 17:54

    Od zawsze słyszałem i myślałem, że problem kolki dotyczy tylko chłopców. Gdy dowiedzieliśmy się że będziemy mieć córeczkę pomyślałem, że jeden kłopot z głowy. Nawet nie wiedziałem, że jestem w takim błędzie. Na start zakupiliśmy butelki antykolkowe tommee tippee. Niestety u nas okazały się porażką. Kolka kolka i nadal kolka. Na dodatek dziurka tam duża w smoczku początkowym, że córeczka ciągle się dusiła. Potem zmieniliśmy butelki na te z firmy lovi. Te okazały się troszkę lepsze, lecz mimo że córka ma 5 miesięcy nadal pije ze skoczka początkowego. Skoczek 3+ używamy tylko do kaszki. Niestety ciągle się baliśmy jak córka płakała po nocach, że boli ją brzuszek. Wkoncu dalej szukamy tej wymarzonej butelki by ulżyć córce a przede wszystkim nam rodzicom. Ciągle boimy się co dzieje się z córeczką jak płacze czy boli ją brzuszek czy jeszcze coś innego. Boimy się ciągle o swoje dziecko. Teraz jesteśmy po zakupie butelki NUK niby lepsza ale nie idealna. Chcielibyśmy wygrać butelkę Canpol bo może właśnie ta okazałaby się idealna.

  10. Ewelina

    22 lutego 2016 at 12:50

    Jestem w 28 tygodniu ciąży. Jest to moja pierwsza ciąża, więc obaw przed tym co będzie jest bardzo wiele. Dodatkowo jest to ciąża bliźniacza. Obawiam się, że bez żadnego wcześniejszego doświadczenia z niemowlakami będzie mi trudno poradzić sobie z moimi kochanymi Maleństwami. Oczywiste jest, że nie dam rady wykarmić tej dwójki własnymi siłami i będę musiała dokarmiać mlekiem sztucznym, więc bardzo chciałabym móc przetestować tą buteleczkę i nie martwić się o kolki żadnej córeczki i nie potrzebnie się nie denerwować, bo wiadomo, że Maleństwa to wyczuwają i też się wtedy denerwują.

  11. Kasia_S

    21 lutego 2016 at 12:43

    Witam serdecznie.
    Już w czerwcu po raz pierwszy zostanę mamą. Nie mam żadnego doświadczenia w tej dziedzinie jednak jak każda mama chciałabym zapewnić swojemu maleństwu wszystko co najlepsze. Chyba nie ma co się dziwić. 🙂
    Pokarm mamy jest dla Malca najbardziej wartościową przekąską, dlatego bardzo chciałabym Synka móc karmić naturalnie.
    jak wiadomo mogą pojawić się trudności…jak to w życiu bywa…najgorszą rzeczą jaką może nas przytrafić jest kolka. Ciężko wtedy pomóc małemu, bezbronnemu człowieczkowi. Cierpienie dziecka jest najgorszą rzeczą jaka może spotkać nas rodziców. Bardzo boję się właśnie tego. Bardzo chciałabym taką butelkę ponieważ wierzę i widzę po Twoim wpisie, że jest ona w stanie zminimalizować tą nieszczęsną dolegliwość. Mając ową buteleczkę będę bardziej spokojna, że nawet gdyby kolki nas nie ominęły jesteśmy w pewnym sensie zabezpieczeni i spokojniejsi. A spokój jest najważniejszy w szczególności dla mnie jako pierworódki.
    Mój Synek już w tej chwili jest najbardziej kochaną osobą na świecie. Chciałabym i wiem, że jeśli się postaram będę najlepszą mamą choć jak wiadomo dla pierworódki nie będzie to łatwe a wszystkie przeciwności uda mi się pokonać, potrzebuję do tego tylko kilku niezbędnych gadżetów i produktów takich jak butelka antykolkowa Canpol.
    Pozdrawiam wszystkie mamy. 🙂

  12. Mamuśka po raz drugi

    21 lutego 2016 at 12:07

    Tyle radości i miłości ile przyszło na świat na początku stycznia nie pojawiło się przez całe moje życie, no może siedem lat temu jak urodziłam córkę. Tym razem również miało być słodko i różowo, no może niebiesko bo to chłopiec ale sielanka nie trwała długo. Kolki, wzdęcia, bóle brzuszka i płacz rozbrzmiewającym w naszym domu stał się ciemną chmurą nad szczęśliwym macierzyństwem. Doświadczeni rodzice bo jedno dziecię odchowane, donoszony niemowlak, cztery kilogramy masy i …no właśnie, maleńki niedojrzały brzuszek, który stał się przyczyną cierpienia tego maleńkiego i bezbronnego człowieczka, który dla nas jest najważniejszy na świecie. Całe życie stanęło na głowie bo grafik wizyt lekarskich, podawania specyfików i noszenia, masowania, wygrzewania zdominował nasz świat. Chcielibyśmy wypróbować tą buteleczkę i wierzyć, że stanie się lekiem jeśli nie na całe zło to może choć w maleńkiej części ulży naszemu chłopaczkowi a nam pozwoli się cieszyć tym, co najważniejsze – szczęśliwymi dzieciaczkami.

  13. Gosia

    21 lutego 2016 at 11:59

    Kiedy po raz pierwszy przeczytałam o butelce Haberman pomyślałam, że ktoś stworzył ją z myślą o nas. To co proste w teorii w życiu bywa tak trudne i na odwrót. Wszyscy pouczają młode mamy żeby butelki nie dawać bo się rozleniwi i nie będzie chciał piersi. Mój synuś najwyraźniej leniwy nie jest bo butelka jest dla niego czymś strasznym albowiek to symbol tego co później boli. Kiedy nie jestem w stanie nakarmić go piersią i sięgamy po butelkę rozpoczyna się kiluminutowa awantura bo czemu nie cycuś. Efekt płaczu i przepychanek jest taki, że owszem mleczko zje ale z taką ilością powietrza, że kończy się bólem brzuszka i płaczem. Nie wiadomo co gorsze, płakać z bólu po jedzeniu czy z głodu. Kupiłam już sześć różnych butelek ale problem nie został rozwiązany. Ta butelka wydaje się idealna bo niezależnie od pozycji (często mocno udziwnionej) nie pozwala dziecku na połykanie powietrza.
    Chciałabym przetestować tą butelką i znaleźć rozwiązanie koszmaru, który nie pozwala mi spać od czterech miesięcy. Mój synek mógłby wreszcie najedzony do syta spokojnie zasypiać i pozwolić Mamie odpocząć.
    Haberman mógłby stać się moim wybawieniem i codziennym lub raczej conocnym towarzyszem i asystentem w wychowaniu mojego Skarba.

  14. Magdalena Koziatek-Łoniewska

    19 lutego 2016 at 15:08

    Jestem dopiero w 7 tygodniu ciąży ale od chwili kiedy się dowiedziałam,że zostanę mamą nie opuszcza mnie obawa,czy sprawdzę sie w tej roli,czy zapewnie mojemu maleńkiemu Szczęściu taką opiękę jakiej potrzebuje, czy będę zdolna zawczasu poznać czy cos mu dolego i w porę zareagować,pierwsza kąpiel-jak nam pójdzie? Chciałabym być samodzielna w opiece nad maleństwem by czuło że ja jestem tylko dla niego i na mnie zawsze może liczyc. Kolejnym problemem są kolki o których trąbią media-choć to nie zawsze jest regułą-jak będzie u nas? Tysiące pytań chodzi mi po głowie….jeśli jest cudo w postaci butelki,które mogłoby tą przykrą dolegliwość zminimalizować to chciałabym byc w jego posiadaniu….Wszystko dla naszego spokoju…;-)

  15. Emma

    19 lutego 2016 at 11:05

    Jestem obecnie w 27 tc. Boję się bardzo czy podołam roli samotnego macierzyństwa. Niestety jesteśmy z kruszynką skazane tylko na siebie, dlatego tez chcialabym zrobic wszystko co zmniejszylo by obawy zwiazane z nauczeniem sie bycia mamą. Butelka antykolkowa napewno zmniejszyłaby trudności, które będę musiała pokonać sama dla dobra dziecka. Dlatego też gram o butelkę antykolkową Haberman aby zapewnić komfort dla małej i samej siebie 🙂

  16. Basia

    19 lutego 2016 at 08:22

    Witam. Jedyny problem mojej 4 miesięcznej córki to wzdecia oraz niechęć do jedzenia z butelek. Zakupionych mam już 8 różnych i niestety mała nie chce jeść. Waszej buteleczki jeszcze nie mam i byłabym wdzięczna gdyby znalazła się u nas. Być może naszej córce spasowałaby owa butelka i obyło się bez płaczu i nerwow małej.

  17. Kasia

    19 lutego 2016 at 07:49

    Witam… 2 miesiące temu urodziłam synka. Początkowo nie miał problemów z kółkami ale zaczął pić coraz więcej mleczka (waży prawie 7kg 🙂 i pojawiły się kolki. Probowalam różnych butelek znanych marek i nic nie pomaga. Mozliwe ze wasza butelka będzie dla nas zbawienna 🙂 jeśli tak to będę ja chwalić wśród znajomych 🙂 Pozdrawiam

  18. Patrycja

    18 lutego 2016 at 23:41

    Pierwsze tygodnie macierzyństwa….to chaos myśli, przeplatanych niepewnością i obawami. Tysiące pytań w głowie: A czy nie ubrałam za ciepło? A może jej za chłodno? Ma jakąś krostke, może to alergia? Płacze, może to kolka? Może ją coś boli? Znów płacze! Co robić? Kłaść razem czy osobno? Dać smoczka, czy nie?…Miliard zaptań w głowie, latanie do lekarza ze zwykłym kichnięciem (bo jak nic zapalenie płuc), gdy śpi dłużej niż 3 godziny sprawdzanie czy oddycha. Pamiętam, jak pierwsza kapiel nawet sprawiała mi trudność-bałam się, zawsze asystował mi mąż, to on nawet przebierał Olę po raz pierwszy-sama bardzo się tego obawiałam. Tak minął mniej więcej miesiąc. Gdy poczułam się pewniej, przyszła najgorsza zmora-KOLKA i wielogodzinny płacz mej córeczki. I ta obawa…ile dziś będzie cierpieć? Co jej pomoże….
    Od tego czasu minęły dwa lata. Teraz jestem znów w ciązy, za kilka tygodni urodzę synka. Choć pielęgnacyjnie czuję się już pewnie, to jednak jest jedna obawa…o zdrowie i kolki. Znam sposoby na katarek, odparzenia pupy, ale myśl o kolkach spędza mi sen z powiek. Do dziś pamiętam ten rozdzierający płacz córeczki. Nie chcę znów tego przeżywać, patrzeć na wijącego się z bólu synka…Dlatego już teraz zaopatruję się w arsenał, który pomoże mi z tą zmorą. Cierpienie, płacz i niemożność ulżenia maluszkowi, to najgorsze me obawy.

  19. Anna Magdalena Bal

    18 lutego 2016 at 17:26

    Mam 32 lata, jestem pierwszy mamą od niedawna, nie do końca planowałam dziecko.., myślałam sobie że to nie takie proste zajść w ciążę.. Okazało się że proste banalnie!!! hihihi choć moje podejście do dzieci pozostawiało trochę do życzenia, dzieci również ode mnie uciekały, wyczuwając to… każdy mnie wkurzał, że lata lecą i tak dalej.. no cóż rzeczywiście trochę się przestraszyłam i stało się jak się stało. Powolutku oswajam się z nową rolą w życiu, jest to dla mnie trudne. Wierzę, że wszystko będzie dobrze i będziemy wszyscy we trójkę szczęśliwi.

    Najwięcej emocji wywarła na mnie pierwsza wizyta u lekarza, który potwierdził ciążę, mimo, że wcześniej dwa testy miały dwa paski 🙂 ( nie mogłam w to uwierzyć, myślałam- nie możliwe) Zobaczyłam na monitorze malutkie coś co mnie wzruszyło i jednocześnie przeraziło, do dziś czasem jestem przerażona. Czas ciąży przeszłam nawet spokojnie, choć było mi nieco trudno, bo walczyłam dzielnie z cukrzycą ciążową i byłam na diecie, nie chciałam brać insuliny.. Dziś dzidzia Zuzia ma miesiąc, zmienia się z każdym dniem… na początku spała i jadła, grzeczna jak aniołek, potem zaczęła płakać samymi wieczorami, myślałam że to kolka, ale objawy nie wskazują jednoznacznie na to . Płakała od 17, 18 godz do czasami 22. Koło 20 zawsze jest kąpana i zaraz po dostaje mleczko ( karmię butelkami antykolkowymi) Myślałam, że kąpiel i stała rutyna wieczorna pozwoli jej spać lepiej, ale niestety 🙁 Teraz płacze już io w dzień a ja czasami razem z nią bo choć staram się być spokojna, już nie daję czasami rady.. Zaczyna kwękaniem, stękaniem, nawet jak zaśnie, to budzi się po 10 min. i płacz przeradza się w dziki krzyk. Nie wiem co już mam robić, masaże, przytulanie, całowanie, noszenie wszystko pomaga na chwilę 🙁 Gramy o super buteleczkę na pocieszenie dla mnie a dla zdrowia mojej Zuzi 😉

  20. Magda

    18 lutego 2016 at 14:29

    Uodzilam córeczkę w 30tygodniu ciąż, po kilku tygodniach jedzenia sonda zaczelysmy przygode z butelka niestety zwykle butelki nie sa dla malej, jie szybko i łapie powietrze które polyka a pozniej mamy nieprzespane noce, kolki które męczą moją corke do dzis dzien

  21. Magda

    18 lutego 2016 at 14:03

    Córka miała kolki, testowaliśmy najróżniejsze krople i nic nie chciało przynieść ulgi… Niebawem rodzi się syneczek i chciałabym mieć sprawdzony sposób…

  22. Weronika

    18 lutego 2016 at 13:44

    Dzień dobry!
    Jestem Mamusią dwumiesięcznego Fabianka. Ciąża była dla mnie wspaniałym okresem, jednak do czasu. Kiedy nadszedł ostatni miesiąc, mimo tego, iż nie mogłam doczekać się rozwiązania, do głowy przychodziło mi coraz więcej pytań na które nie znałam odpowiedzi. Bałam się samego porodu, zastanawiałam się jak urodzę, czy siłami natury, czy może jednak będzie to musiała być cesarka. Nie miałam pojęcia czy poradzę sobie w roli mamy. Przeczytałam mnóstwo gazetek i poradników dla przyszłych Mam, dużo mi one pomogły, jednak to była tylko teoria, a praktyki brak. W końcu nastał ten dzień i udało mi się urodzić synka, naturalnie, a cały poród, wraz z pierwszymi skurczami trwał zaledwie 4 godzinki, co mnie bardzo ucieszyło. Nie oznacza to, że nie byłam wykończona, nigdy wcześniej nie czułam się tak ciężko. Pierwsze dni w szpitalu były okropne, nie byłam razem z dzieciątkiem, ponieważ nie byłam w stanie się nim zajmować. Obfite krwawienie powodowało za każdym razem kiedy próbowałam wstać z łóżka, omdlenie. Dopiero kiedy poczułam się na siłach, udało mi się zająć moim Skarbem. Było ciężko, ale obserwując doświadczone Mamy poradziłam sobie, w końcu nie mogłabym zrobić krzywdy swojemu Maleństwu. Pierwsza nauka ssania piersi była męcząca i trochę trudna, ale po dobie wspólnej współpracy udało nam się osiągnąć sukces, a Fabianek zaczął przybierać na wadze i nie miał większego problemu z łapaniem sutka. Jedyne co mnie u niego niepokoiło jest to, że od pierwszych swych dni był strasznym Mlekołaczkiem, tzn. bardzo łapczywie jadł przez co łykał dużo powietrza i zaczęły występować kolki, ból brzuszka. Do tej pory tak z nim, niestety, jest. Z początku myślałam, że to moja wina, że nie umiem poprawnie karmić, jednak myliłam się. Wszystko robiłam prawidłowo, sprawdzałam różne pozycje karmienia, tak by synkowi było jak najlepiej, czasem się udawało, czasem nie. Taki urok mojego dziecka.
    Do obecnej chwili karmimy się piersią, jednak ostatnio zaczęłam intensywnie myśleć nad zakupem buteleczki, która kształtem smoczka będzie podobna do piersi, tak by synek nie zraził się do niej, ale również by nie powodowała połykania przez Fabianka nadmiernej ilości powietrza przez co są później problemy. I jest! Buteleczka Haberman! Po przeczytaniu jej całego opisu, stwierdzam, że jest idealna i to właśnie o takiej buteleczce marzyłam. Nie dość, że jest bardzo dobra, jak to oceniają Mamy, które ją już przetestowały, to jeszcze łatwa w obsłudze i piękna. Wspaniałe uczucie jest widzieć swoje Maleństwo uśmiechnięte, a serce się kraja, gdy po policzkach spływają groszki łez. Wiadomo, że jeżeli nie uda nam się zdobyć tej cudownej rzeczy to jako Mama zrobię wszystko, by taką oto buteleczkę kupić i odjąć synkowi bólu. Wiadomo, że nie każdego stać, ale jak się czegoś pragnie dla dziecka to sobie człowiek potrafi odmówić, by dziecko miało. To chyba zdrowy objaw kochającego rodzica. 🙂
    Dziękuję za uwagę i pozdrawiam. 🙂
    Weronika

  23. NianiaBedzieMama

    18 lutego 2016 at 12:14

    Za 2 miesiące urodzi się nasza córeczka. Przed ciążą przez kilka lat byłam nianią więc karmienie butelką, przewijanie, układanie do snu itp nie jest mi obce (wiem jak to zrobić itd). Największą moją obawą jest to jak poradzi sobie mój mąż. Myślę, że nie dociera do niego jeszcze to, że będzie tatą a to bardzo odpowiedzialna funkcja 🙂 On najbardziej boi się nieprzesapanych nocy i płaczu a to wszystko gwarantują nam kolki. Więc KOLKI – tego najbardziej się boję, bo mimo, że z dziećmi miałam sporo kontaktu to przecież nigdy nie karmiłam ich piersią.. to będzie dla mnie największe wyzwanie, ale cieszę się i już nie mogę się doczekać naszego pierwszego spotkania z Anią 🙂

  24. Agnieszka Kasprzyk

    18 lutego 2016 at 10:37

    Na dniach na świecie może pojawić się już nasz synek Miłoszek, termin mamy na 4.03 ale wiadomo na tym etapie to już naprawdę lada dzień możemy się spodziewać naszego maluszka. Obaw jest sporo tym bardziej, że to pierwsza ciąża wyczekiwana żeby nie powiedzieć wychuchana 😉 W głowie kłębią się myśli już od samego początku po porodzie, że nie będę potrafiła się nim zająć. Że będzie ciągle płakał a ja nie będę wiedzieć dlaczego? Czemu jest mu źle? Często myślę o tym jak to będzie jak w trójkę wejdziemy do domu, przecież zawsze byliśmy we dwoje. Wejdziemy do naszego domku I co dalej? normalnie każde z nas by zajęło się swoimi zajęciami, a teraz najważniejsze będą te potrzeby dziecka a nie nasze. Martwię się tez o zdrowie mojego maluszka, że kiedy będzie się coś działo nie będę potrafiła tego rozpoznać 🙁 Mam pewne obawy co do karmienia piersią ale jestem pozytywnie nastawiona do tego 🙂 i mam nadzieje, że nie będzie z tym problemu. A co do kolek to w sumie obawy są wiadomo, tym bardziej że rodzice mi powtarzali: “Ty to byłabyś fajnym spokojnym dzieckiem, tylko non stop wyłaś bo miałaś kolki” hihi no ale cóż to byłam ja, nie mogę się nastawiać, że mój synek też będzie je miał. Ale mimo wszystkich tych wymienionych wyżej obaw i innych nie możemy się już doczekać naszego maluszka 🙂

  25. Paulina

    18 lutego 2016 at 10:26

    Dzień dobry, ja jestem mamą prawie 8 tygodniowej Wiktorii,która miała zaburzenie ssania. Przez zaburzenie ssania już w szpitalu były problemy z karmieniem, był płacz i małej i mój. Usłyszałam ze musimy ćwiczyć, zawzielam się bo bardzo chciałam karmić piersią ze względu na zdrowie dziecka i wygodę. Udalo się, jakiś tydzień po wyjściu ze szpitala mala była tylko na piersi, bez przystawiania po 30 razy aż się dobrze przyssa, bez zachecania łyczkiem mleka ze strzykawki. To był nasz wielki sukces, ale nie trwał on długo. Po 3 dniach nasza mała nagle nie chciała już jeść z piersi i nie pomagało zachęcanie, probowanie przystawiania po kilka razy. Teraz mała ma prawie 8 tygodni. Jest w większości na mleku modyfikowanym bo ja odciagam od tego czasu jej mleko Ale mam go coraz mniej. Z mlekami modyfikowanymi też wciąż testujemy gdyż mała ma problemy z wyproznianiem, a mleko które jej pomogło niestety ja uczula. Z mężem szukamy złotego środka zeby pomóc naszej kruszynie tak by i nie bolał ją brzuszek i zeby znikło to uczulenie. Jednak ze zwykłych butelek mała z mlekiem łyka powietrze i nie raz budzi ją ból brzuszka który pokazuje nam preżeniem się i przerazliwym płaczem. Wtedy zostają masaże, suszarka i kompres a tu rozwiazanie naszego problemu jest na wyciągnięcie ręki.

  26. Mojemalenstwo

    18 lutego 2016 at 10:24

    Nasz synek od pierwszego tygodnia życia ma problemy z brzuszkiem. Oczywiście próbowaliśmy wielu lekow, jeździliśmy do wielu specjalistów. Każdy lekarz inna teoria inny lek . nic nie pomagało. Dodatkowo straciłam pokarm już na początku więc karmiony jest mlekiem modyfikowanym. Podejmowalismy próbę zmian mleka. Niestety synek nadal wieczorami płacze po 4-5 godzin. Czuje się bezradna I wszystko bym zrobiła by chociaż trochę pomoc mojemu maleństwu. Może chodzi właśnie o butelkę… Chciałabym spróbować zmiany butelki dlatego wzięłam udział w tym konkursie. Jeśli taka butelka zdziałalaby chociaż niewielka ulgę dla mojego dziecka to moja wdzięczność byłaby nie do opisania.

    1. silence

      22 lutego 2016 at 15:48

      A podejrzewano refluks? Bo u mas to byl wlasnie refluks.

      1. Izabela

        22 lutego 2016 at 17:58

        Nie był brany pod uwagę…. Muszę poczytać jak to u niemowląt jeszcze się objawia. Dziękuję!

  27. Agnieszka

    18 lutego 2016 at 09:40

    Obecnie jestem w 25 tygodniu ciąży, jest to moja pierwsza ciąży i z mężem staraliśmy się dość długo. Postanowiliśmy, że nie chcemy znać płci dziecka aż do porodu, ma to być niespodzianka nie tylko dla nas ale i również dla znajomych i rodziny. Ciekawie jest obserwować jak z pełnym przekonaniem mówią, że to będzie chłopak lub dziewczyna, bo mi brzuch tak rośnie, bo mnie ciągnie do słodyczy, bo na twarzy tak wyglądam itp. 🙂 A mój mąż jest święcie przekonany, że będzie chłopak, bo zaczęłam czuć już pierwsze ruchy w 17 tygodni 🙂 Według badań u lekarza jest wszystko w normie, dobrze się czuję i naprawdę nie mogę narzekać na bycie w ciąży – może się to jeszcze zmieni w ostatnim trymestrze 🙂 Ale obawy, lęki i niepokój mam od początku ciąży, pojawiają się raz na jakiś czas i raczej staram się nie przyjmować zbyt dużo i myśleć pozytywnie, tłumaczę sobie, że to “zdrowo” myśleć pozytywnie. Czasami jak mnie coś konkretnego niepokoi staram się poczytać na ten temat i z większą wiedzą jestem bardziej spokojna. Największa moja obawa to oczywiście, że dziecko będzie chore jak się urodzi, że nie dało się tego wykryć ani na badaniach ani na USG. Wiem, że zawsze jest jakieś ryzyko i to rzeczywiście jest niepokojące. Nie chodzi o to, że się boję że będę je mniej kochać, tylko byłoby to po prostu nie fair dla takiego maluszka, nie chcę żeby cierpiał od pierwszego dnia swojego życia. No ale trzeba myśleć pozytywnie, prawda, czyli wiem, że jest ryzyko, ale staram się nie przyjmować i cieszyć się tym, że niedługo przyjdzie na świat nasz mały Maluszek i będziemy jego kochać tak mocno jak jeszcze nigdy nie kochaliśmy.

  28. justyna

    18 lutego 2016 at 09:15

    Niestety największym problemem dla mnie na początku macierzyństwa bylo same pokochanie córeczki… Jestem jedna z niewielu matek które niestety spotkal przykry baby blues. Ciaza byla dla nas zaskoczeniem, od zawsze bylam aktywna fizycznie a ciaza w jakiś sposób mnie ograniczała. Nie mogłam robic wielu rzeczy. Pod koniec ciąży przeprowadzaliśmy się. Remont itd. Pisałam tez pracę licencjacką. Chciałam wszystko zakończyć przed porodem. I zamiast odpoczywać w te ostatnie tygodnie, dni to ja nadawalam na pełnych obrotach. Urodzilam 29 sierpnia. Bol związany z porodem tez byl dla mnie ogromnym szokiem. W szpitalu bylo dobrze natomiast po powrocie do domu zmęczenie dalo mi nieźle w kość. Opiekowałam sie córeczka ale bardziej z przymusu… Płakałam ze ja tego nie chce nie potrzebuję. Kulminacyjnym momentem okazał sie moment jak mala mocno ulewała wylądowaliśmy w szpitalu bo stracila na wadze. Trzymałam ja na rękach w szpitalu i wtedy poczułam to czego nie czułam od poczatku. Ta ogromna miłość i ciepło do mojej Amelki. Teraz niunia ma prawie 6mc i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Uwielbiam sie nią opiekować i bawić. I mimo ze teraz zabkuje i wiadomo jakie ma humorki ja ja wtedy przytulam i całuje w główkę. Paskudny baby blues minął powoli po okolo 2-3mc. A ja wiem ze Amelka to największy skarb w moim i męża zyciu.

  29. MS

    18 lutego 2016 at 07:55

    Jestem mamą wcześniaków który urodził się z bardzo niską wagą. W szpitalu był karmiony przez sondę i próbowałam karmić piersią niestety był za słaby dlatego prawie trzy miesiące odciągam dla niego mleko i podaję z butelki. Wczesniaki instynktownie chcą nadrobić masę i zazwyczaj mają duży apetyt czego doskonałym przykładem jest mój Synuś który przy tym je bardzo łapczywie co prowadzi do kolek czego bardzo chciałabym mu oszczędzić gdyż już bardzo dużo wycierpiał na różnych badaniach a jeszcze dużo przykrych i bolesnych badań przed nim.

  30. Ewelina

    18 lutego 2016 at 00:31

    Moj syn przyjdzie na swiat w kwietniu.Mam tez starsza corcie 8lat,z kolka meczylysmy sie 3mies.nie chcialabym przechodzic to znow z drugim dzieckiem.Pozostalo juz tylko 2mies na skompletowanie wyprawki. Butelka jest swietna fajnie by bylo ja przetestowac.

  31. silence

    17 lutego 2016 at 23:58

    My zetknęliśmy się z problemem kolki w 9 dobie… Przynajmniej tak nam wmawiano. Od tego 9. dnia codziennie było coraz gorzej – dziecko cały czas płakało. Dwa razy odwiedziliśmy poradnię patologii noworodka i za każdym razem słyszeliśmy, że to kolka, do szpitala się z tym nie przyjeżdża. Jednak widok mojego cierpiącego dziecka nie dawał mi spokoju. Doszło do tego, że musiał spać na naszych rekach, bo tylko tak się po pewnym czasie uspokajał (co do tego były oczywiście komentarze, że tak nauczyliśmy). Lekarz rodzinna przepisała mleko dla alergików… Nie pomagało, więc w końcu skierowanie do szpitala. W szpitalu na badaniu USG Pani nas niemal wyśmiała twierdząc, że to kolka i ona by ze swoim dzieckiem do szpitala nie przyjechała, bo tu tyle zarazków, ironicznie pytała też o to czy to pierwsze dziecko, po przecież tacy przewrażliwieni jesteśmy. A nasze dziecko płakało non stop – w wózku i w samochodzie też… A ja razem z nim. Nie poddaliśmy się i trafiliśmy do gastrologa. Diagnoza była taka jak już sama zdążyłam się przekonać z google – klasyczne objawy reflusku. Dostaliśmy leki na receptę i jest poprawa! Co więcej, dziecko śpi w łóżeczku. Także drodzy rodzice nie dajcie się zbyć tylko drążcie temat… Gdyby nie to to pewnie bym nie pisała tego komentarza tylko bym teraz leżała ze łzami w oczach z dzieckiem na rękach. Nie każdy problem z brzuszkiem to kolka, ale jak widać lekarze wolą wszystko do jednego wora wkładać. Pozdrawiam

  32. justa112

    17 lutego 2016 at 23:55

    Witam. Jestem mama miesięcznej córeczki. Na moje nieszczęście sytuacja zmusila mnie do karmienia butelka. 🙁
    Moje malenstwo w nocy zaczuna płakać. Ewidentnie jest to problem z brzuszkiem. Mala sie pręży placze:( tulimy lulamy przytulamy kolyszemy masujemy brzusio i puszczamy rozne piosenki czy odgłosy.poczawszy od morza az po odkurzacz. Oczywiacie po paru godzinach sytuacja sie normuje ale ten czas w ktorym mala tak cierpi jest dla nas okropny. Widok takiej buzki powoduje zal do do samej siebie ze nie mozna dzieciatku pomoc.
    Caly czas szukamy skutecznego sposobu. Moze wasza butelka pomoże.naszej malej

  33. Agata Lorenc

    17 lutego 2016 at 23:17

    Witam.
    27 marca 2016r. zostanę po raz pierwszy mamusią małej księżniczki… W związku z tym, trapi mnie wiele obaw, począwszy od porodu, po pierwsze chwile, dni, miesiące z naszym maleńkim cudem… Z racji tego, iż dopiero będę debiutować w nowej, ale jakże ważnej roli, boję się wielu rzeczy… Nawet takich, które wydają się dość oczywiste, jak np. karmienie piersią, kąpiel, przebieranie, pielęgnacja pępuszka itd. Choć nie ukrywam, że najbardziej obawiam się nieprzespanych nocy, ciągłego zmęczenia, spowodowanego kolkami i ząbkowaniem, różnego rodzaju ulewań pokarmu – (zbyt małego przybierania na wadze) oraz różnych infekcji, chorób, rotawirusów itd, a w najgorszym wypadku pobytu w szpitalu… Jednak, mam nadzieję, że los będzie dla nas-młodych rodziców łaskawy i że początki macierzyństwa, będziemy wspominać, jako piękny czas, przepełniony miłością do naszego maleństwa.
    Pozdrawiam serdecznie 😉
    Obserwuję oba profile, jako Agata Mateusz Lorenc.

  34. angela

    17 lutego 2016 at 22:33

    Aktualnie jestem mamusia 4 miesięcznego synka. To moje pierwsze (donoszone) dziecko. Bardzo się cieszę że mogę doświadczyć tego wspaniałego uczucia;) pamiętam jak dziś pierwsze obawy: czy podałam temu wyzwaniu… czy będę dobra mamą. .. czy będę potrafiła odróżnić płacz typu jestem głodny od jestem chory… czy będę potrafiła mu ulżyć w bólu- w czasie kolek/choroby itp… bałam się strasznie śmierci łóżeczkowej- nadal kilka razy w nocy wstaje słuchać czy oddycha – tym bardziej że często ulewal… czy wszyscy go po kochają tak mocno jak jak jedna z cioc była zazdrosna o mój stan wyjatkowy; ( czy tatuś bd potrafił zająć się dzieckiem … czy w razie choroby moja praca pozwoli mi na bycie z dzieckiem – niestety pracodawca chce mieć pracownika w pracy nie w domu. .. czy będę ppotrafiła udzielić w razie potrzeby pierwszej pomocy. .. czy nie zasne z nim na rękach podczas nocnego karmienia … albo przygniote ciałem bo zasne z nim w łóżku…czy idąc na spacer będę potrafiła szybko zareagować na ewentualne niebezpieczeństwa typu pijany kierowca/ huliganie/ spadający odłam lodu z budynków. ..czasem jak słyszę w tv że gdzieś umarło dziecko płacze bo nie wyobrażam sobie stracić synka! Ciągle pojawiają się nowe obawy ale im syn starszy to wiem ze dam rade. Udowadnia mi to każdy nowy dzień który zaczynam z moim synusiem;)

  35. MamaDejsza

    17 lutego 2016 at 22:24

    Witam 🙂
    Jestem w 36 tc i już z niecierpliwością wyczekuje na przyjście na świat mojego pierwszego maleństwa. Codziennie stresuje się czy na pewno mam już kupione i przygotowane wszystkie niezbędne rzeczy dla synka. I właśnie dzięki reklamie antykolkowej butelki zorientowałam się, że nie mam jedynie .. butelki 😉 bardzo byłoby nam miło gdybyśmy mogli od pierwszych dni przetestować wasz produkt, tym bardziej, że chciałabym od początku karmić naprzemiennie. Pozdrowienia z brzuszka 🙂

  36. Dominika

    17 lutego 2016 at 22:19

    Nie spodziewalam sie ze kolki sa tak bolesne dla dziecka.Tez szukam rzeczy cud by ulzyc mojemu maluszkowi.Chetnie wyprubowalabym cudowna butelke.

  37. Elka2509

    17 lutego 2016 at 22:05

    Bardzo chcialabym wyprobowac ta butelke poniewaz synus ma kolki i byc moze ta butelka ulzy synkowi i mi 😃

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *