Mama wraca do pracy. Jak przygotować na ten moment siebie i malucha?

LIFESTYLE

Mama wraca do pracy. Jak przygotować na ten moment siebie i malucha?

Chyba każda młoda mama najbardziej obawia się momentu powrotu do pracy. Serce pęka. Do tej pory całkowicie zaangażowane w opiekę nad dzieckiem, oddane mu w stu procentach nagle mamy oddać swój największy skarb w obce ręce? Czy z nieobecnością mamy poradzi sobie potomek? Co zrobić aby kilkugodzinne rozstanie obyło się bez łez?

Czas wrócić do pracy. Ale jak to? Przecież dopiero co zaczęłam się z synkiem rozumieć, znamy swoje potrzeby i przyzwyczajenia. Byliśmy razem od pierwszych chwil jego życia, wspólnie przeżywaliśmy każdy dzień. I ja mam teraz całkowicie zmienić rytm dnia? Pozwolić innej osobie przytulać swoje dziecko? A co jeśli nikt nie da mu tej miłości co daje matka?

Nie potrafię pogodzić się z oddaniem dziecka.

Trudno mi się było do tego przygotować. Potrzeba kilku tygodni aby poukładać sobie w głowie każdy szczegół. To my najlepiej znamy swoje maleństwo, to my wiemy gdzie się najlepiej czuje. Żywe i towarzyskie dziecko niekoniecznie będzie chciało spędzać czas z nianią, a spokojny i płaczliwy maluch nie polubi się ze żłobkiem. Nic na siłę. Przygotowania trzeba zacząć na tyle wcześnie, aby móc jeszcze zmienić formę opieki przed powrotem do pracy. Aby nasz skarb mógł poznać nową osobę i najzwyczajniej w świecie ją polubić.

jak wrócić do pracy po ciąży

Rozstanie przeżywa  mama i dziecko.

Muszę przyznać, że więź emocjonalna jaką łączy matkę z dzieckiem jest czymś niepowtarzalnym i niepojętym jednocześnie. Doskonale rozumie to każda inna kobieta, będąca mamą. To dlatego powrót do pracy jest tak trudnym do przeżycia momentem dla dziecka i nas samych. Nieobecność mamy dla maleństwa to tylko jedna ze zmian. Nic od tej pory nie będzie już takie samo, brak codziennych rytuałów i matczynych ramion. Troska o bezpieczeństwo i spokój potomka to najważniejsza kwestia. Równie istotne jest prawidłowe żywienie niemowlaka oraz jego właściwa pielęgnacja. Wiadomo, że każdy ma swoje przyzwyczajenia i nawyki. Przewijanie pieluszki przez opiekunkę nie jest już takie samo jak robi to mama. Posiłek przyrządzony przez nianię, czy kucharkę w żłobku również smakuje inaczej. Do wszystkiego dziecko musi się przyzwyczaić. Dobrze jest więc, kiedy powrót mamy do pracy dzieje się stopniowo, kiedy zarówno mama, jak i dziecko mają czas, żeby zaadoptować się do nowej sytuacji.

Bardzo istotny jest właśnie czas adaptacji. Jeśli mama z dnia na dzień zniknie na osiem/dziewięć godzin, zostawi malucha pod opieką nieznanej mu osoby, narazić  może swoje dziecko na niepotrzebny stres. Najgorszym pomysłem jest więc zostawianie wszystkiego na ostatni dzień. Dziecko musi się nauczyć, że choć mamy nie ma, zawsze wróci. Musimy rozpoczynać więc od kilkuminutowej nieobecności i stopniowo ten czas wydłużać. Dziecko ma też wówczas szansę na zaakceptowanie nowego środowiska, szczególnie jeśli będzie chodzić do żłobka. Oprócz nieobecności mamy znajduje się przecież w nowym miejscu, z nowymi ludźmi. Pytajmy opiekunki o reakcje dziecka na nowe otoczenie. Proponuję, aby dowiedzieć się jaki jest rytm żłobka: godziny posiłków, czas zasypiania i zabawy. Stopniowo w domu możemy dostosowywać rytm naszego malucha do rytmu panującego w danym żłobku. Powinniśmy dowiedzieć się też o menu oraz produkty używane do przygotowywania posiłków. Kilkumiesięczne niemowlę może nie znać jeszcze wszystkich smaków oraz nie tolerować niektórych dań. Wielu rodziców pragnie też od początku wprowadzać zdrowe nawyki żywieniowe. Obecnie w wielu prywatnych żłobkach nie podaje się więc białego pieczywa oraz cukru, a dieta bogata jest w warzywa i owoce. Przykładowe menu, które może posłużyć Wam i opiekunce znajdziecie TUTAJ .

Czy mojemu dziecku stanie się krzywda jeśli nie będzie z mamą w domu? Niechęć do miejsca, czy nowej osoby maluch potrafi pokazać bardzo dobitnie. Mam zatem nadzieję, że i moje dziecko poinformuje mnie o zagrożeniu. Czy zaufałabym bez monitoringu? Nie wiem.

popularny-blog-parentingowy

Ile razy zastanawiałaś się, czy osoba której powierzysz opiekę nad dzieckiem, poradzi sobie z maluchem? Ja kilkanaście razy. I choć nie mogłam uwierzyć na słowo (podglądałam synka dzięki zainstalowanym kamerom) okazało się, że maluch inaczej zachowuje się bez rodziców. Jest jakby bardziej ostrożny, nie wchodzi na regał i nie ściąga zabawek. Grzecznie się bawi, nie protestuje przy przewijaniu. Może czas uwierzyć, że to już odpowiedni moment na rozłąkę?

 

Choć czas powrotu do pracy do zdecydowanie najtrudniejsza chwila dla matki, musisz pamiętać, że Twoje dziecko będzie szczęśliwe, jeśli będzie widziało spełnioną mamę. Wiele z nas kocha wychowywanie dzieci i czas spędzony z nimi w domu. Ja jednak pragnę dalszego rozwoju bo kocham i dziecko i swój zawód. Chcę być perfekcyjną matką i spełnioną kobietą. Czy mi się to uda? Pewnie nie… Pragnę jednak próbować. Wiem, że każda kobieta ma szansę spełniać swoje marzenia. Moje największe o kochającym mężu i zdrowym synku już się spełniło, teraz realizuję kolejne. Mam nadzieję, że i Wasze się spełnią. Trzymam kciuki za NAS, za wszystkie kobiety, matki, bo wspólnie na pewno damy sobie radę!

6 komentarzy

  1. Daria

    9 listopada 2016 at 16:23

    Kilka lat temu postanowiłam zrobić drugi kierunek studiów.Decyzja padła na nauczanie wczesnoszkolne wraz z pedagogiką przedszkolną w wyniku czego miałam okazję odbywać praktyki (najpierw obserwacyjne,następnie już wiele godzin prowadzić zajęcia) w dwóch rodzajach placówek tzn. w zerówkach przyszkolnych i w przedszkolach).O żłobkach się nie wypowiada m, bo z nimi nie miałam styczności,ale co do przedszkola byłam zniesmaczona i załamana tym co miałam okazję tam zaobserwować.To były przechowalnie dzieci, a zdania w stylu:,,nie bawić się z dziećmi , bo się przyzwyczają”, były na porządku dziennym.Panie przedszkolanki zgarniały też że stołów (do prywatnej torebki) wszystko czego dzieci nie chciały zjeść np.jogurty.Pytałam koleżanek jak było w innych przedszkolach (tam gdzie one akurat trafiły na praktyki) i owszem zdarzały się panie przdszkolanki z powołania,ale to wyjątki (głównie wśród młodych, bo stara kadra niestety zupełnie wypalona).A rodzicom się często wydaje,że takie starsze, doświadczone ,,ciocie- babcie” najlepiej zajmą się dziećmi.A tym czasem im się już nic nie chciało, nawet na dwór z dziećmi nie wychodziły.Od kwietnia do sierpnia były na spacerach kilka razy (mogłabym na palcach jednej ręki policzyć ile razy).

    1. Izabela

      10 listopada 2016 at 12:32

      Przyznam, że zszokowało mnie to co piszesz. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w przypadku swojego dziecka. Ja mogę podejrzeć co się na sali dzieje, wiem jakie zajęcia są przewidziane na dany dzień, a ze spaceru nawet dostaję od Pań (opiekunek) zdjęcia! Żłobek ma swój profil na Fb oraz konto dla rodziców na stronie internetowej i wszystko jest “do wglądu”. Dziecko wracając do domu jest zadowolone i spokojne. Niestety czasem pewnie jest tak jak piszesz i jeśli rodzice nie kontrolują placówki (choćby z braku czasu) zostaje to niezauważone. Cieszę się, że zwracasz uwagę na taki problem co z pewnością zwiększy czujność wielu mam. Dziękuję!

  2. Monika

    8 listopada 2016 at 11:10

    Za miesiąc rownież kończę macierzyński i zastanawiam sie nad powrotem do pracy ( właściwie nad szukaniem nowej ) strasznie boje sie tego momentu 🙁 . Jak Janek to znosi ? Nie płacze kiedy Pani wychodzi z sali? Ile godzin teraz jest w żłobku w ciagu dnia ? Mam tyle watpliwości . Mieszkam w dosc małym mieście . Mamy tylko jeden żłobek i obawiam sie czy bedzie miał w nim dobra opiekę . Mikołaj jest bardzo absorbującym dzieckiem , cały czas musi ktoś z nim byc , nie umie zając sie sam sobą i zabawkami . Jak to było z Jankiem ? Pozdrawiam

    1. Izabela

      8 listopada 2016 at 22:31

      Nie jest łatwo. Przez pierwsze dwa tygodnie synek płakał jak go zostawiałam i jak po niego przychodziłam. Sam musiał chyba “pogodzić się” z chwilową rozłąką. Dopiero teraz, a chodzi już trzeci tydzień, przestał płakać. Obecnie zostaje na około 4-5 godzin. Zjada posiłki, co panie mają zanotowane w tabeli. Zawsze jest przebrany jak po niego wracam i przewinięty, ma umytą buźkę i rączki. Obecnie sam wyciąga rączki do swoich opiekunek (domyślam się więc, że krzywda mu się nie dzieje). Bardzo trudno przejść przez ten czas i cieszę się, że Janek jakby zaakceptował nową sytuację. Też jest absorbujący, lubi bawić się z kimś i kiedy widzi, że sprzątam- robi to razem ze mną. Sam bawi się, kiedy nic innego w jego otoczeniu się nie dzieje, a i mnie musi mieć wówczas w polu widzenia. Nie wyobrażam sobie go z nianią. Nie dałaby mu tylu możliwości, a takie “żywe” dzieci potrzebują ciągłej interakcji. W żłobku jest malowanie, wyklejanie, koncerty, wspólna zabawa. Trzeba się przemóc, przeczekać pierwsze dni i może wszystko będzie dobrze… Trzymam kciuki!!

  3. Marta

    5 listopada 2016 at 14:28

    Też miałam plan wrócić do pracy, jednak mój pracodawca, nie przedłuż mi umowy mimo obietnic. Podjelismy z mezem decyzje, ze jeszcze zostane z Maluchem w domu. Meczy mnie swiadomosc, ze jestem bezrobotna mama. I ze tylko jedna pensja zostala… Ale z drugiej strony czas spedzony z synkiem jest jedyny w swoim rodzaju!

    3m za Was kciuki! I za Maluszka i za Pania!!!

    PS
    “Jarzynki” juz sa u nas. Re we la cja!! Dziekujemy!

    1. Izabela

      5 listopada 2016 at 15:01

      Jakoś nie mogłabym pogodzić się z rezygnacją z pracy. Są jednak sytuacji losowe (właśnie takie o których piszesz) i wówczas jakiś czas trzeba po prostu przeczekać. Zobaczymy jak to wszystko u nas się ułoży. Cieszę się, że płyta się podoba 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *